Najpierw ogólniki. W sobotę 22 listopada w przepięknej aurze polskiej złotej jesieni (3 stopnie, mżawka i mgła) odbyły się w Koninie „XX zimowe regaty barbórkowe”. Na regatach można było obok takich klas jak Omega, Jachty Kabinowe, Laser zobaczyć startujące w klasie open dwa jachty klasy 505. Jedna z piątek pochodziła ze stajni Tomasza Grzybowskiego, znanego już ze startu regat PP 505 w Poznaniu. To właśnie na niej tego dnia miałem przyjemność żeglować. Druga to jacht dwóch Maciejów żeglujących na co dzień w Powidzu i z tego co zdążyłem się dowiedzieć całkiem nieźle sobie radzą na lokalnych regatach.
Dzień dla mnie rozpoczął się bardzo wcześnie, bo już przed piątą. Wybiegłem na pociąg do Konina. Pierwsza myśl „Cholera jak zimno, trzeba było spać, bo na wodzie to mi … odmrozi”. Ale cóż, powiedziałem, że będę, więc jadę. O 7 wysiadam w Koninie, Tomek już jest. Jedziemy do jego rodziców tam śniadanie. Następnie pakowanie 505 i jazda do mariny. Tam ledwo wysiadam z auta a podlatuje jegomość w odblaskowej kamizelce i mówi, że dźwig już na nas czeka. Spoglądam na ramię dźwigu, a tam napis sugerujący udźwig 35t! Sobie myślę dobra opcja, ale raczej podziękuje, więc grzecznie Pana zbywam.
On na to, że nie ma co się męczyć oni dźwigiem raz dwa to zrobią… Walka z Panem i jego powołaniem do wodowania 505 chwilę trwa… Nie działa nawet argument że łódka nie ma nawet 140kg… ale po chwili pojawiają się omegi i pan ma nowe zajęcie. My tymczasem ustawiamy się obok i w spokoju taklujemy naszą maszynę. Po chwili pojawia się pierwszy zainteresowany: „Co to tak ładnie się prezentuje?”. Po nim jeszcze kilku! Widać, że zainteresowanie 505 w świadku żeglarskim Wielkopolski jest spore! Po chwili pojawia się Maciej z Międzyrzecza z wielkim uśmiechem i oznajmia, że też ma 505! Chwila rozmowy, wymiana numerów i wracamy do zbrojenia łódki. Następnie szybkie rozpoczęcie regat i na wodę. Nagle z pomostu słyszymy „O 505! Też mamy 505!” okazuje się że Maciej Moch również przywiózł swoją 505, więc będzie się z kim pościgać!
Na wodzie odbyły się trzy biegi, z czego dwa pierwsze bez większej historii udaje się nam wygrać. Na drugim miejscu na metę wpadają Macieje. Trzeci bieg to ciągła zmiana na prowadzeniu i walka na kursach wolnych do ostatniego znaku, gdzie w zamieszaniu udaje się nam wyjść na prowadzenie. Jednak przez wywózki na metę przed nami wpada laser. Końcowo wygrywamy kategorię open.
Na brzegu to dalsze dyskusje z zainteresowanymi klasą, a było ich naprawdę wielu! Niektórzy mówili, że już wręcz szukają łódek dla siebie, co stanowi świetny prognostyk dla klasy.
Na koniec pragnę podkreślić świetną organizację regat jak i niezwykła atmosferę zarówno na wodzie jak i na brzegu. Szczególnie chciał bym podziękować Tomkowi Grzybowskiemu za zaproszenie do załogi jego jachtu.
Za rok na pewno znów pojawię się w Koninie, a i wam z czystym sumieniem polecam tą imprezę
By Igor Graczyk