To był jego pierwszy w pełni aktywny sezon regatowy, pomimo tego, że na 505 żegluje już kilka lat. W szóstej odsłonie naszego cyklu „Piszemy o Sobie” przybliżymy sylwetkę, prawdopodobnie pierwszego od powrotu klasy 505 na Polskie wody, pięsetpiątkarza w Wielkopolsce. Miło nam zaprezentować wywiad z Andrzejem Borowiakiem!
1. Dwa słowa o sobie?
Andrzej Borowiak, jestem załogantem na POL 5350. Mam 45 lat, energię i pasję na resztę życia…
2. Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w żeglarstwie?
Pływaniem pod żaglami zająłem się dość późno bo niespełna 10 lat temu. Przez przypadek zostałem wkręcony w jakieś turystyczne regaty. To był dla mnie dobry początek, bo od razu poczułem smak rywalizacji i tak już zostało. Ciągnie mnie do ścigania, cała ta rozgrywka przedstartowa, potem kombinacje na trasie żeby jak najlepiej wypaść to jest to, co mnie kręci.
3. Na czym pływałeś przed 505?
Pływałem na początku wszystkim czym popadnie od leniwych i wygodnych kabinówek po bardzo szybkie regatowe katamarany Pierwsze łódki na których pływałem to przede wszystkim jachty turystyczne. Trochę próbowałem ślizgów na 470 i katamaranie Nacra 6.0. Najwięcej czasu jednak spędziłem pod żaglami Omegi. To na niej nauczyłem się najwięcej, bo startowałem regularnie w lokalnych regatach. Nowemu sternikowi i konkurentowi nikt nie chciał pomóc więc dużo czytałem, próbowałem i podpatrywałem. Moją pierwszą własną łódką była jednak bardzo fajna Niemiecka konstrukcja Jeton 495. Lekka z płaskim dnem i spinakerem. Była na niej fajna zabawa.
4. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z 505?
Dotychczasowa moja łódka trafiła w inne ręce, a ja zacząłem się rozglądać za czymś większym i bardziej wymagającym. Przeglądając różne ogłoszenia i zachodnie strony internetowe natrafiłem któregoś dnia na portalu aukcyjnym na ciekawą ofertę z 505. Złożyłem propozycję i niebawem wracałem z Niemiec z nowym nabytkiem. Mówiąc żartobliwie nie zdawałem sobie sprawy w co się wpakowałem. W tamtym czasie była to jedyna łódka tej klasy na moim akwenie. Używałem jej wyłącznie do zabawy aż pewnego razu pojawił się „Żółty” 🙂
5. Dlaczego właściwie wybrałeś 505?
Bo zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. W jej proporcjach i kształtach. Wszystko mi w tej łódce pasuje. O emocjach jakie ona wyzwala podczas pływania nie będę się rozpisywał, bo trzeba tego spróbować. Jest ona wymagająca ale daje wiele frajdy z pływania, a nawet z gapienia się na nią jak stoi na brzegu. Odbiło mi na tyle, że założyłem nawet stronkę internetową http://www.sailing505.ovh.org. Opisywałem wszystko, co się wydarzyło od chwili zakupu mojej piątki. Stronka jest już trochę nieaktualna i musze coś z tym zrobić. Któregoś dnia skontaktował się ze mną Piotrek Żółtowski. Powiedział, że namierzył mnie właśnie przez stronę www. Przyjechał do Poznania, popływaliśmy, zjedliśmy kawał pieczonego mięcha, po którym Piotrek stwierdził – Jest ok! Wiem, że miał na myśli łódkę, bo przegadaliśmy o niej sporo godzin. Choroba nr 505 postępowała już potem gwałtownie, aż do stanu nieuleczalnego. Poza tym dzięki 505 spotkałem bardzo fajnych ludzi, niezwykle otwartych, pomagających sobie nawzajem. Na wodzie ostro rywalizujemy, a na lądzie jesteśmy zgraną paczką. To wielka wartość, którą bardzo sobie cenię.
6. Jakbyś mógł scharakteryzować Twoją 505?
Moja łódka jest jedną z najstarszych aktywnie pływających w imprezach regatowych. To Parker z 1975 roku, z numerem POL 5350 na żaglach. Kadłub jest w kolorze białym i czarnym. Moim zdaniem są to jedne z ładniejszych barw na „piątkach”. W mojej łódce jest sporo drewna. Pokład dziobowy jest zrobiony z mahoniowej sklejki. Z tego samego drewna mam skrzynkę mieczową, wzmocnienia w kokpicie i rumpel z jarzmem steru. Od tego roku mam dwa komplety kompozytowych żagli – zestaw od Quantum Sails i lanserski czarny grot z Narwala. Do dyspozycji są prawie wszystkie regulacje takielunku. Nie są one tak wyrafinowane, jak w nowszych łódkach ale całkiem skutecznie pozwalają odpowiednio ustawić łajbę.
7. Twoje podsumowanie sezonu 2013?
Plan był taki, żeby wystartować we wszystkich imprezach sezonu i praktycznie to się udało. Z moim sternikiem Adamem Kuczyńskim przepływaliśmy ten sezon razem po raz pierwszy. Chcieliśmy się zgrać, a na zawodach wypaść jak najlepiej. Dużo się nauczyliśmy ale też poznaliśmy nasze słabe strony. Jesteśmy naprawdę zadowoleni zwłaszcza, że w wielu wyścigach na pierwszej boi znajdowaliśmy się w czołówce. Poczuliśmy że jest potencjał i chcemy więcej…
8. Plany i cel na sezon 2014?
Podobnie, jak w minionym sezonie chcemy wystartować we wszystkich regatach zaliczanych do Pucharu Polski. Planujemy oczywiście poprawiać swoją pozycję w każdym wyścigu, podgryzać każdą załogę płynącą przed nami. Jednym słowem będziemy lać liderów… Główny jednak cel to dotrzeć do granic możliwości łódki. Potem będzie poszukiwanie nowszego sprzętu ale na pewno nie nastąpi to jeszcze w najbliższym roku. Osobiście chciałbym też pojechać na Mistrzostwa Świata 505 do Kilonii. Plan jest taki, żeby wziąć motorówkę trenerską i z wody kibicować naszym załogom, które już teraz zapowiadają starty. Będzie ekstra!