18 i 19 sierpnia na jeziorze Kierskim odbyły się regaty o „Puchar Starosty Poznańskiego”, którycjh organizatorem był Klub Żeglarski „Mewa”. Na starcie obok 505 stanęły klasy 470 (która miała tutaj swój ogólnopolski zlot), Spine, Ok-dinghy, Cadet i Optymist. Bazą dla łódek klasy 505 były ośrodek policyjny w Kiekrzu.
Dla nas najistotniejsza jest oczywiście rywalizacja w największej z tych klas, a więc 505. Już w piątek wieczorem na placu klubowym stacjonowało 9 jednostek naszej klasy, a wciąż mieliśmy potwierdzony przyjazd kolejnych dwóch łódek. Piątkowy wieczór upłynął nam na dyskusjach o klasie i na integracji z nowymi członkami pięćsetpiątkowej społeczności.
Sobota…
…przywitała nas bezwietrzną i upalną pogodą… Początek standardowo: zapisy, rozpoczęcie, a po nich 30-to minutowa „narada”, czyli raczej nakłanianie sędziego, by puścił łódki do startu. W końcu sędzia ulega i około godziny 12:30 startujemy. Wiatr od 0 do 3 węzłów. Trasa skrócona do jednego bardzo krótkiego trójkąta. Bieg wygrywa załoga Piotra i Andrzeja na POL5350, na drugim miejscu załoga braci Plewa trzeci finiszuje Quantum Leap z Ewą i Kacprem.
Niedzielne…
….warunki już dużo lepsze. Wiatr o sile 6 do 11 węzłów, słonecznie. Trasa tego dnia: start- 1-2-3-1-2-1-2-3-meta. W pierwszym biegu tego dnia bezkonkurencyjny jest Piotr za sterem POL5350. Przez większość biegu na 2 miejscu jedzie POL7942 z Igorem na rumplu, jednak tuż przed końcem ostatniego kursu na wiatr ulega Ewie na Quantumie, a na kursie na metę wyprzedza ich jeszcze Konrad na POL8129.
Drugi bieg regat to od początku do końca prowadzenie z dużą przewagą braci Graczyk i na dokładkę stałe tasowanie reszty stawki. Do walki o 2 lokatę w tym biegu włączyli się nawet bracia Rzadkowscy na POL8451. Meta tego biegu to: bracia Graczyk, bracia Plewa, trzeci bracia Rzadkowscy, a czwarte miejsce Piotr z Andrzejem. Rodziny górą!
Czwarty, a zarazem ostatni bieg regat był jednocześnie najbardziej emocjonujący. Walka o pierwsze 5 lokat była zażarta. Po pierwszym trójkącie i śledziu po kolei jadą Piotr z Andrzejem, bracia Plewa, bracia Rzadkowscy, Quantum Leap, Graczykowie. Na ostatnim kursie na górny znak na 8451 zrywa się trapez i Darek z Krzyśkiem bezpowrotnie tracą szansę na pudło w tym biegu, pomimo świetnego żeglowania. Po zwrocie górnej boi kolejność jest niewiele różna: pierwsi nadal Piotr z Andrzejem, drudzy bracia Plewa, trzecia Ewa z Kacprem, czwarta lokata Igor z Maciejem. Ta kolejność utrzymuje się do 2 znaku. Na kursie z 2 do 3 zmiana w parach: Plewy wyprzedzają Piotrka i Andrzeja na 5350, a Graczykowie Quantuma. Na metę jako pierwszy wpływają niezagrożeni Konrad z Jurkiem, na drugim placu wpływa Piotr z Andrzejem zaledwie o „grubość sztagu” przed Graczykami, a czwarta finiszuje świetnie tego dnia żeglująca Ewa. To koniec zmagań w tych regatach. Podium po wszystkich 4 biegach wygląda następująco:
- POL5350 Piotr Żółtowski/Andrzej Borowiak
- POL8129 Konrad Plewa/Jerzy Plewa
- POL5805 Ewa Szyfter/Kacper Kaczmarek
Podsumowując były to najliczniejsze regaty klasy 505 w Polsce. Pojawiło się na nich 6 załóg, które możemy określić mianem stałych bywalców, ale i 5 załóg które w klasie 505 stawiają pierwsze kroki. Wkrótce napiszemy nieco by przybliżyć każdą z nowych załóg. Wracając jednak do regat… były to nie tylko najliczniejsze, ale i najbardziej wyrównane regaty klasy w tym roku. Szansę na wygraną miały 3 załogi, z czego dwie pierwsze miały identyczny wynik punktowy! Czwarta załoga do 3 straciła tylko 1 punkt! Trzeba powiedzieć, że w sobotę pojawiła się wśród nas kolejna załoga, która chce spróbować swoich sił w klasie 505. Tym razem byli jeszcze bez bolidu, ale kto wie co przyniosą Mistrzostwa Polski w Kamieniu Pomorskim? Być może nie będziemy obserwować wyłącznej walki o tytuł załóg Kuby Pawluka i Bartosza Makały. Regaty w Kiekrzu pokazały że poziom i liczebność floty rośnie, czekamy więc z niecierpliwością na potwierdzenie tej tendencji, na Mistrzostwa Polski i poprzedzający je o tydzień przedostatni w tym roku Puchar Polski w Zbąszyniu. Podczas zmagań na jeziorze Błędno dowiemy się kto tym razem zgarnie zbąszyńską „Srebrną Szeklę” ? Czy 505 i POL7942 ją obroni? Czy zostanie na jeziorze czy też przybysze odbiorą ją lokalesom. Odpowiedz już 15-16 września w Zbąszyniu. Bez dwóch zdań powinniście tam być z nami!!!
—
Już po regatach w Kiekrzu, gdy emocje i bojowe nastroje opadły powiedzieli nam:
Andrzej Borowiak (załogant i owner zwycięskiej POL5350):
Regaty w Kiekrzu były debiutem dla mojej łódki w wyścigach. Większość wie, że trafiła ona w moje ręce 4 lata temu, a złamany maszt podczas wichury na długo ją uziemił. Piotrek Żółtowski zgodził się siąść za sterem rozochocony naszymi wyczynami w Zbąszyniu na „węglowozie”. Ja wcieliłem się w balast 🙂
Weekend zapowiadał się ciężko – upalnie i bez wiatru. W sobotę na szczęście sędzia dał się urobić i puścił jeden wyścig. Spóźniliśmy się mocno na start. Nasza klasa była puszczona jako pierwsza. Trasa (trójkąt – śledź – trójkąt) wydawała się dość długa, żeby spróbować nadrobić stratę. Niewielkie zwyżki wiatru dawały na to szansę. Udało się to już na pierwszej halsówce. Poszliśmy na zawietrzną, dostaliśmy prywatny wiatr i wyprzedziliśmy całą stawkę. Na nic zdały się pokrzykiwania braci Graczyków 🙂 Wypracowaną przewagę dowieźliśmy do mety jako pierwsi. W tym dniu nie dało się wykorzystać spinakerów.
W niedzielę ciśnienie zaczęło spadać i powietrze ruszyło z miejsca. Kolejne starty mieliśmy niezłe. Oczywiście wszyscy chcieli zająć jak najlepszą pozycję startową i nie obyło się bez zamieszania i tłoku. W pierwszym biegu tego dnia wystartowaliśmy nieco z tyłu, ale znowu na pierwszej halsówce jedziemy bez błędów, wyprzedzamy i dowozimy pierwsze miejsce. W drugim idzie nam gorzej. Na dolnym znaku mamy problemy przy zbieraniu spinakera. Zrzucamy go zbyt późno i jesteśmy na czwartej pozycji. Ostatni, trzeci bieg zapowiadał się obiecująco. Startujemy idealnie spod komisji w sygnał sędziego. Piotr potem powiedział, że zabrakło nam 2 sekund do pełnej prędkości, ale jest nieźle. Szybko wypracowujemy bezpieczną przewagę i kontrolujemy poczynania pozostałych. Kursy spinakerowe, a zwłaszcza rufy idą spokojnie i w zadowalającym tempie. Nie mamy wystrzału tylko manual. Odnajdujemy pełną koncentrację i spokój. Wydaje się nam, że nic już nie może się wydarzyć, aż do ostatniego kursu spinakerowego na boję nr 4. Spin po zwrocie na boi rozprowadzającej odpala idealnie i jedziemy w dół. Jest dobrze aż do znaku nr 2. Robimy rufę i patrzymy na gonitwę za nami. Bracia Plewa są około 30 m za nami i zaczynają nas dochodzić. Początkowo myśleliśmy, że płyną po prostu ostrzej, ale ostatecznie przejechali koło nas jak expres. Graczyki też zaczęli nam deptać po piętach. Dopiero wtedy spostrzegamy, że na mieczu i sterze ciągniemy jakieś wodorosty, których w wodzie było całkiem sporo. Rozpoczynamy pościg za Konradem i Jurkiem, ale ostatecznie bronimy wściekle drugiego miejsca. Wpadamy na metę razem z Graczykami. Sędzia powiedział potem, że byliśmy o kilkanaście cm lepsi.
Łódka, mimo że stara (nr 5350) sprawiła się dobrze i bezawaryjnie. Doświadczenie i umiejętności Piotrka w ustawieniu łódki okazały się bezcenne i na wagę zwycięstwa.
Cieszę się przede wszystkim z frekwencji. Widok 11 łódek zarówno na brzegu jak i na wodzie jest naprawdę przyjemny. Mam nadzieję, że pobyt w naszym ośrodku i organizacja regat przez klub Mewa przypadły do gustu. Na ten temat jednak niech wypowiedzą się inni.
Życzę wszystkim i sobie, żebyśmy znajdowali czas na kolejne regaty. Nie zawsze się wygrywa, ale chodzi o to by gonić zajączka, czyż nie?