Zainspirowany obszernym artykułem pana Simona Hiscocks’a, stwierdziłem, że dorzucę w temacie pracy załoganta, coś z własnych doświadczeń. Nie mam niestety na koncie olimpijskich kampanii. Jedyne kampanie, które ukończyłem, to te w „Heroes of Might and Magic III” jeszcze w czasach podstawówki.
Kilka nieprofesjonalnych uwag dla bardziej początkujących załogantów:
- Woda budzi Twoje obawy? Zaprzyjaźnij się z nią. Oswój się. Nic Ci się nie stanie, kiedy przydarzy Ci się przypadkowa kąpiel. Niektórzy w domu biorą ją codziennie…
- Początkujący żeglarze często obawiają się wywrotek a wisząca nieustannie groźba gleby nakłada na nich dodatkowy, zupełnie niepotrzebny stres i powoduje drżenie kolan. Przewracasz się, stawiasz jacht, jedziesz dalej. Po prostu. Nic się nie stało. Czasem jest zabawnie… W miły, słoneczny dzień załóż treningowy komplet żagli i ćwicz wywrotki. Just for fun.
- Nie trzymaj kurczowo rączki trapezu. Potrzebujesz obu rąk. Jednej do trzymania szotów lub brasów, drugiej lansiarsko założonej za głowę. Trzeba dbać o profesjonalny wygląd na zdjęciach, prawda? Tak poważniej – postaraj się zaprzyjaźnić z faktem, że wisisz nad szybko przemieszczającą się wodą. Zapomnij o rączce. Polegaj tylko na haku.
- Regularnie sprawdzaj swój sprzęt. Nie ten! Ten żeglarski. Sprawdź pas, zaczep haka, stan taśm i klamerek. Sprawdź dokładnie każdą linkę trapezu, zwłaszcza jej zamocowanie na maszcie i okuciu łyżki. Sprawdź knagi i stan linek w tali trapezu. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości – wymień osprzęt.
- Opanujcie technikę wychodzenia na trapez „na rączce”, czyli bez uprzedniego wpinania łyżki w hak. W skrócie zwrot powinien wyglądać następująco: Sternik podaje komendę o przygotowaniu do zwrotu – łapiecie rączkę, podnosicie biodra do góry, wypinacie się z haka i wisicie na ręce. Pada komenda zwrot. W odpowiednim tempie przechodzicie na drugą burtę, łapiecie rączkę, wychodzicie na pozycje dobierając szoty foka. Dopiero po ustaleniu na kursie, wpinacie łyżkę w hak. Ten sposób jest szybszy i bezpieczniejszy. Aby trenować wyjście na rączce spróbujcie najpierw przepłynąć się kawałek wisząc na jednej ręce, bez wpinania się w trapez.
- Aby zapoznać się z techniką, obejrzyjcie film: https://www.facebook.com/photo.php?v=4360981617304&set=vb.170002379791976&type=2&theater
- Aby ułatwić sobie „wyjście na rączce” dostosujcie dobrze wysokość rączki lub talerzyka. Łatwiej wykonywać to zadanie wisząc na prostej ręce.
- Załogant powinien być jak skrzyżowanie dobre komentatora sportowego i pilota rajdowego. Ze swojej pozycji widzi więcej elementów boiska niż sternik, więc podaje mu wszystkie przydatne informacje. Starajcie się ocenić zmiany w sile i kierunku wiatru, pozycję i prędkość rywali, pozycje i odległości od znaków. Szukajcie optymalnej drogi między falami. Obserwujcie, jakie decyzje taktyczne podejmują inni. Komunikaty powinny być krótkie i zrozumiałe, ale również podane w odpowiednim momencie. Wypracujcie sobie swój własny żargon, który ułatwi Wam szybką komunikację. „Ciśnij jeszcze 2-3 stopnie do góry, jest prędkość, wyjedziemy z jego brudu….” Albo w czasie żeglugi na spinie: „Dawaj do góry, gubię ciśnienie!”.
- Załogant musi mieć do swojego sternika pełne zaufanie. Nie będzie go miał do wiecznie utyskującego, niezadowolonego mądrali puszącego się za przedłużką.
- Sternik musi myśleć o załogancie i ułatwiać mu robotę poprzez odpowiednie prowadzenie jachtu. Wszelkie niekonstruktywne uwagi, presja, poganianie itp. są zbędne i wprowadzają niepotrzebny stres. Moim zdaniem, pomoc dobrego „drajwera” to połowa sukcesu pracy załoganta.
- Przynajmniej raz na kilka treningów zamieńcie się rolami. Dzięki temu będziecie lepiej się rozumieć a sternik odczuje w końcu, na czym polega Twoja praca. Zwłaszcza, kiedy przyciśnie w baksztagu „na pompie” a brasy przypalą mu rękawiczki razem ze skórą dłoni…
- W czasie treningów kombinujcie. Szukajcie optymalnych rozwiązań w czasie manewrów, szybkich układów rąk i stóp, najbardziej efektywnych czynności. Wspólnie. „Schodzę do kokpitu, staję tyłem, prawą ręką podaję Tobie brasy za plecami, czekam na „mam”, kiedy je odbierzesz … itd.”
- Załogant zawsze stara się na 100% swoich możliwości. Nie musi jednak szybciej stawiać spina, nie musi szybciej przebiegać z trapezu na trapez. Powinien robić to dokładnie w wypracowanym tempie. Starajcie się wykonywać wszystkie czynności płynnie i precyzyjnie. Praca załoganta oraz prędkość działania jest również zależna od warunków wiatrowych. Przy słabym wietrze trzeba zachować ‘kocie ruchy’ i poruszać się jak baletmistrz. Przy silnym wietrze należy działać zdecydowanie, szybko i precyzyjnie.
- Szybciej to nie zawsze znaczy lepiej. Zapytajcie swoich dziewczyn.
- Żeglujemy na dwuosobowym jachcie. Znacie się dobrze, więc nie bójcie się kontaktu i odrobiny bliskości. Tak serio – masa załogi powinna być jak najbardziej skupiona. Sternik zawsze stara się siedzieć tak blisko załoganta jak to możliwe. Potrzebuje tylko trochę miejsca na pracę przednią ręką (praca szotem). Dodatkowo, przy silnym wietrze i dużej fali stanowi dobre podparcie dla załoganta. W skrajnie trudnych warunkach, przy pełnym gazie na kursach pełnych, kiedy szalejecie po falach, może Wam pomóc, jeśli sternik usiądzie na Waszej tylnej stopie. Pomaga to utrzymać się na burcie i zmniejsza ryzyko oderwania załoganta od jachtu. Załogant stanowi również ochronę, za którą sternik może schować się przed bryzgami wody i uderzeniem fal.
- 505 zawsze powinna żeglować płasko, bez przechyłu. Jedynie na bardzo słabym wietrze stosuje się lekki przechył na zawietrzną. Dzięki temu materiał żagli łatwiej się układa w odpowiedni kształt.
- Pracuj na burcie. Przesuwaj się do dziobu, kiedy wiatr słabnie i w stronę rufy, kiedy przybiera na sile. Na 505 uproszczona zasada w czasie żeglugi na wiatr jest następująca:
- Żeglując na płaskiej wodzie mozna przyjąć następującą regułę: Słaby wiatr – przednia noga powinna znajdować się tuż przy wancie. Średni wiatr – przednia noga około długość stopy od wanty. Silny wiatr – stoisz na wysokości wózków grota.
- Żeglując na akwen zafalowanym: należy przesuwać się odrobinę (powiedzmy o szerokość stopy) bardziej w stronę rufy dla każdej z tych pozycji. Podniesienie dziobu i przesunięcie środka ciężkości w stronę rufy, pomoże w żegludze po falach.
- W czasie żeglugi z wiatrem zerkajcie na kilwater za jachtem. Powinien być możliwie płaski. Jeśli woda w kilwaterze (tuż za jachtem) podnosi się do góry, oznacza to, że zbytnio przegłębiliście jacht na rufę. Przesuńcie masę do przodu.
- Na trapezie nie” wisicie”. Zasuwacie. Cały czas. Pracujecie masą i jej rozmieszczeniem, obserwujecie akwen, podajecie informacje sternikowi, obserwujecie trym żagli. Pracujecie fokiem. Knaga szotów foka powinna stanowić jedynie pomoc i dać wam trochę wytchnienia. Obserwując wskaźniki (icki) optymalizujecie trym foka. Na kursach pełnych nieustannie obserwujecie spinaker i pracujecie brasami. Musi się dziać!
- Startując w regatach pamiętajcie, że na początku zawsze ponosi adrenalina. Nieświadomie staracie się zrobić wszystko szybciej i mocniej. Postarajcie się o tym pamiętać i nie dajcie się ponieść. Technika na tym cierpi. Dobry zwrot to nie koniecznie najszybszy zwrot. Pamiętajcie o swoim tempie.
- W czasie procedury startowej sternik naprawdę ma co robić. Dajcie mu skupić się na wypracowaniu perfekcyjnego startu. Ograniczcie komunikację, chyba, że wpadniecie na jakiś cudowny pomysł, zaobserwujecie dużą zmianę wiatru, otwierającą się dziurę w linii startu itp. Bez paplania w stylu „ A może byśmy popłynęli tam, albo nie…” Waszym zadaniem jest podawać drajwerowi czas do startu i ewentualnie ostrzeżenia o innych jachtach, kiedy grozi Wam kolizja. Czas powinniście podawać spokojnym tonem, w regularnych odstępach. Wypracujcie sobie własny system. Ja podaję sygnał 4 minut, potem, czas co 30 sekund. Ostrzegam o sygnale jednej minuty. Później, 50… 40… 30… 25… 20… 15… 10… 5… 4,3, 2, go!
- Jeśli jacht zaczyna zbytnio się przechylać i grozi Wam gleba, nie dajcie się pociągnąć przez trapez. Nie walczcie jednak z przechyłem na siłę. To nic nie da. Szybko poluzujcie talię trapezu lub chwyćcie za talię i wypnijcie hak, starając się z wyciągniętą ręką utrzymać równowagę. W ten sposób często uda wam się pozostać na burcie i błyskawicznie postawić jacht.
- Jeśli już dojdzie do gleby, działajcie szybko. Jeśli się uda, płynnie zejdźcie na miecz i rozpocznijcie stawianie jachtu. Jeśli wcześniej nie uda Wam się wypiąć i trapez pociągnie Was do przodu, NIGDY nie skaczcie nogami na grot lub bom. Taki skok na żagiel skończy się jego poważnym uszkodzeniem. Bom może ulec złamaniu. Nie wspominając o Waszej kontuzji.
- Jeśli trapez Was ciągnie i czujecie, że sytuacji nie da się już uratować, biegnijcie po burcie i skaczcie za rufę jachtu, celując w wodę, nie w żagiel. Śmiało!
- Jeśli jednak straciliście równowagę i lecicie do przodu, na leżący na wodzie żagiel, postarajcie się w locie obrócić na plecy, rozłożyć ręce i płasko upaść na powierzchnię. Macie na sobie kamizelkę i piankę, nic Wam się nie stanie. Adrenalina sprawi, że nawet nie będzie bolało.
- Warto pytać bardziej doświadczonych kolegów o porady. W ten sposób szybko zdobędziecie mnóstwo przydatnej wiedzy. Jeśli macie taką możliwość, zaproście na treningi doświadczonego sternika lub załoganta, który na wodzie udzieli wam bezcennych wskazówek.
- Oswójcie się z prędkością i dużymi falami. Przecież po to kupujemy szybkie jachty, żeby cieszyć się ich osiągami! Pomimo strachu, loty na 505 przy 35 węzłach wiatru, pamięta się przez całe życie. Żeglowanie to nie polskie drogi, na których „prędkość zabija”. Latanie w ślizgu to kwintesencja żeglowania na małym jachcie. Wisienka na torcie. Creme de la creme. Mnóstwo pozytywnej adrenaliny. Przesuwajcie coraz dalej granice, przy której czujecie się komfortowo. Musi być gaz! I to na luzie!
Nie wszystko uda Wam si za pierwszym razem. Popełnicie mnóstwo mniejszych lub większych błędów. Nie raz będziecie leżeć, przegracie wiele wyścigów. Niczym się nie przejmujcie! Wyciągajcie wnioski z niepowodzeń. Liczy się to, że z każdym dniem będziecie lepszym załogantem a praca na burcie będzie sprawiała Wam coraz więcej radości. Sukcesy przyjdą same.
Powodzenia,
Luk