Mistrzostwa Świata 505 okiem Przemka

Mistrzostwa Świata 2019

Mamy dla Was informacje z pierwszej ręki. Tak pisze Przemek:

Po ponad 40 godzinnej podróży (z przygodami) załoga POL 9132 zameldowała się w Perth, gdzie 2 stycznia 2019 rozpoczną się Mistrzostwa Świata klasy 505. Organizatorem regat będzie Fremantle Sailing Club oraz lokalna flota 505. 

Pierwsze dni w Perth spędziliśmy na aklimatyzacji i przygotowaniu sprzętu. Od dwóch dni trenujemy na wodach Oceanu Indyjskiego.

Warunki do żeglowania są wyśmienite! Codziennie wieje z tego samego kierunku a prędkość wiatru waha się w granicach od 14 do 20 węzłów.

Akwen jest płytki. Średnia głębokość oscyluje w okolicach 5 metrów. Miejsce, gdzie żeglujemy osłonięte jest wyspą Garden Island, w połączeniu z małą głębokością fala przypomina tą pucką ? 

Treningi to głownie przymiarki ostrości i prędkości. Jeśli chodzi o lokalną faunę to na akwenie można spotkać latające ryby, widzieliśmy też delfina. Ze względu na pojawienie się rekinów tygrysich zamknięto wczoraj miejską plażę, także postaramy się nie wywracać!

Pozdrowienia z Australii!

4 stycznia 2019

Dziś w Fremantle odbyły się trzy kolejne wyścigi Mistrzostw Świata Klasy 505. Po wczorajszym dniu i jednym wyścigu w ciężkich warunkach organizatorzy zrobili żeglarzom niespodziankę. W jeszcze bardziej wymagających warunkach puścili aż trzy wyścigi. Już po wszystkim Przemek Zagórski z załogi POL 9132 powiedział:

Poprzednie dni i zaliczone wyścigi były dopiero przedsmakiem tego co nas dzisiaj spotkało. Od samego rana, gdy tylko zaczął się wschód słońca wiało już 10 kts. Z każdą chwilą było go więcej i zrobiło się jasne, że czeka nas powtórka z wczoraj.

Kiedy tylko zeszliśmy na wodę i łapiąc ustawienia takielunku w pobliżu komisji wiało już regularne 25 kts. Z wcześniejszych dni wiedzieliśmy, że wiatr będzie się wzmagał jeszcze i przywali konkretnie.

Pierwszy wyścig dzisiejszego dnia poszedł na miarę naszych możliwości i trzymaliśmy się w połowie stawki. Wcale nie było lekko, bo siła wiatru dorównywała wczorajszemu, po którym przerwano wyścigi, a nas odesłano do portu. Dzisiaj jednak komisja uznała, że wszyscy się rozpływali i zaplanowała jeszcze dwa wyścigi.

Niestety nie było mam dane ich zaliczyć. Po starcie do drugiego wyścigu w jeszcze większym wietrze stwierdziliśmy że pękła nam płetwa sterowa.

To był dla nas koniec i musieliśmy się wycofać i popłynąć na brzeg. Kiedy wpłynęliśmy za falochron zobaczyłem dwadzieścia pięćsetpiątek stojących w parku jachtowym. Wszystkie miały mniej lub bardziej poważne defekty. Początkowy smutek odpłynął gdy zobaczyliśmy byłego mistrza świata, Duńczyka Jana Saugmana, który też miał kłopoty ze sprzętem. Kuba Pawluk też się musiał wycofać, bo podarli spinaker i pękł im bryt foka.

Przed nami dzień odpoczynku, a potem jeszcze dwa dni ścigania. Na razie w czołówce są sami amerykanie, którzy są przyzwyczajeni do tak ekstremalnych wiatrów wiatrowych.

Jednak jeśli pogoda się zmieni to kto wie, czy nie nastąpią jakieś przetasowania. Zbieramy po raz kolejny doświadczenia jeśli chodzi o pływanie na oceanie. Spotykamy się z mnóstwem znajomych, którzy z rozrzewnieniem wspominają ubiegłoroczne Mistrzostwa Świata, które były u nas w Gdyni…